sobota, 30 grudnia 2017

Rozliczanka roczna 2017 i postanowienia na 2018.

Zastanawiałam się, czy ma sens pisanie tego podsumowania roku, jeśli nikt nie czyta mojego bloga. Ale stwierdziłam, że zrobię to dla siebie, bo napisanie tego na blogu pozwala mi rozjaśnić myśli i w jakimś stopniu działa motywująco. Bardziej, niż gdybym to napisała sobie na kartce. Poza tym, zawsze mogę do tego wrócić, a kartki mogą się zagubić. :)

To będzie raczej krótkie podsumowanie, bo nie ma sensu rozwodzenie się. Niestety, większości z zadań nie udało mi się wypełnić. Do części z nich poczyniłam jakieś kroki, ale nie można powiedzieć, ze wywiązałam się z postanowienia. Przez to zastanawiałam się, czy robienie kolejnych list z postanowieniami rocznymi ma sens, ale nie poddam się tak łatwo. Ważna jest praca nad sobą i nauczenie się nawet najmniejszej rzeczy, zmienienie jej w swojej osobie i zachowaniu. Dlatego robię te postanowienia, nawet, jeśli za każdym razem ponoszę porażkę. Ale cały czas mam w głowie te postanowienia i co jakiś czas zapala mi się lampka przypominająca, że warto coś zrobić ze swoim życiem.

Teraz przechodzę do sedna - to moje postanowienia roczne na 2017 i efekty:

1. Przeczytam więcej książek, niż w 2016, czyli co najmniej 5.
Zaliczone :) Przeczytałam 5 i 3/4 książki. :) Może do jutra uda mi się skończyć tę szóstą. :)

2. Będę mniej narzekać, bardziej wyluzuję i będę większą optymistką :)
Coś próbowałam z tym zrobić, ale narzekanie jest silniejsze ode mnie. Więc niestety - niezaliczone.

3. Popracuję nad sobą: polepszę swój wizerunek, zwiększę pewność siebie, będę ćwiczyć dykcję.
Trudno określić, czy się z tego wywiązałam. Bo wiadomo, spektakularnych efektów nie ma, ale m.in. obecnej pracy i kontakcie z trudnymi klientami moja pewność siebie odrobinę wzrosła i potrafię być bardziej stanowcza/ uparta, niż wcześniej. Nie zawsze wychodzi może to na dobre, bo bywam złośliwa dla klientów (nawet nie sądziłam, że taka potrafię być :D), ale czasami sytuacja tego wymaga. Odnośnie wizerunku/ wyglądu też zmieniłam to i owo, więc niech będzie - zaliczone. :)

4. Zacznę lepiej organizować swój czas.
Kolejny punkt trudny do ocenienia. Starałam się robić plany i stosować się do nich, ale razem z nadejściem zimy i spadkiem energii dużo czasu marnowałam. Myślę, że to zadanie wykonałam tak pół na pół, ale to nadal za mało, żeby zaliczyć. Może za rok mi się uda wypracować tę umiejętność. :) - Niezaliczone.

5. Napiszę co najmniej dwa krótkie opowiadania na co najmniej 10 str A4.
Niezaliczone.

6. Co najmniej raz oddam krew.
Niestety, również niezaliczone. Chyba z 10 razy zamierzałam iść, miałam już postanowione, że w dzień wolny od pracy pójdę, ale zawsze coś pokrzyżowało mi plany - albo choroba, albo ogólne osłabienie w postaci krwotoków z nosa, itp. No i wszyscy mi to odradzają. Ale kiedyś pójdę na pewno. :) Niezaliczone.


7. Będę ćwiczyć języki (angielski 2-3 razy w tygodniu, oglądanie filmów po hiszpańsku, przypominanie sobie niemieckiego).
Niezaliczone

8. Więcej ruchu 
Latem jeździłam sporo rowerem lub chodziłam na spacery, ale od jesieni się nie ruszałam. Więc niezaliczone.

9. Zacznę oszczędzać i mądrzej wydawać pieniądze
Prawie co miesiąc robiłam plan wydatków i starałam się kontrolować ich wydawanie, ale zawsze pod koniec miesiąca było krucho z kasą, nie mówiąc o zostawieniu oszczędności. Może częściowo zrobiłam coś w kierunku mądrego wydawania, ale to raczej za mało. Więc - niezaliczone.

Wyszło słabo - 2/9 postanowień.

Od razu wrzucę postanowienia na rok 2018. Mam nadzieję, że pójdzie mi lepiej :) To będzie trudny rok, bo czeka mnie m.in. napisanie pracy magisterskiej i jej obrona, a później szukanie nowej pracy. Dlatego postanowienia podzieliłam na czas do obrony i po obronie, zostawiając więcej zadań na lato/jesień. :) Starałam się, żeby były bardziej konkretne i łatwiejsze do rozstrzygnięcia czy je wykonałam. I też, żeby były inne, niż te w tym i poprzednim roku, bo nudne jest wpisywanie "niezaliczone" ciągle przy tym samym. :) 


1. Codzienna poranna lub wieczorna gimnastyka przez m.in. 5 minut.
Przez ostatnie dwa lata miałam problem z regularnym wywiązaniem się z tego postanowienia, więc dodałam opcję gimnastyki wieczorem. Mimo, że wiem, że nawet tak krótkie ćwiczenia pomogą mi na bóle kręgosłupa, ale trudno mi zwalczyć lenistwo. Zaliczę ten punkt, jeśli przez większość czasu uda mi się systematycznie robić tę gimnastykę.

2. Napiszę magisterkę najpóźniej do połowy sierpnia.
Póki co, idzie mi słabo z pisaniem tej pracy, ale wiem, że jeśli do tego czasu nie napiszę jej, wszystko się skomplikuje. Będą problemy organizacyjne, bo mój promotor wyjeżdża we wrześniu, a i planowanie wakacji będzie trudne.

3. Po studiach zapiszę się do jakiejś fundacji lub wolontariatu.
Męczy mnie, że nie robię nic poza pracą i przebywaniem w domu. Chciałabym czegoś więcej, dzięki czemu jednocześnie będę mogła pomóc innym ludziom. Już w tamtym roku planowałam gdzieś się zapisać, ale ostatecznie stwierdziłam, że lepiej nie brać za dużo obowiązków na głowę. Wiem, że dużo osób ma kilka zajęć jednocześnie i jakoś dają radę, zwłaszcza, że wystarczy przeorganizować swój czas. Ale uznałam, że magisterka jest dla mnie teraz najważniejsza i nie chcę ryzykować, że zabraknie mi na nią czasu, a nie chcę się podejmować czegoś, z czego się nie wywiążę.

4. Po studiach zapiszę się na zumbę/ fitness/ siłownię
Moje motywy są podobne jak w punkcie powyżej + więcej rozrywki i robienia czegoś dla siebie.

5. Odwiedzę m.in. 2 miasta polskie w innym województwie (oprócz Gdańska i Bydgoszczy).
Chciałabym więcej podróżować, zwłaszcza za granicą, ale warto najpierw poznać lepiej Polskę. Wiem, że jest wiele miejsc wartych zobaczenia w naszym kraju. Wykluczyłam Bydgoszcz i Gdańsk, bo oba miasta miałam okazję zwiedzić i bywam w nich kilka razy w roku, bo mam tam znajomych i rodzinę. Chociaż, z drugiej strony, Gdańsk mogłabym jeszcze raz zwiedzić, bo pod względem turystycznym widziałam go ostatni raz kilka lat temu. :)

6. Do końca stycznia napiszę m.in. 1 rozdział magisterki.
Wyróżniłam ten punkt, żeby zmotywować się do jak najszybszego napisania tego rozdziału. Bo wiem, że jeśli nie uda mi się napisać go do końca miesiąca, to będę miała duuuże opóźnienie.

7. Znajdę lepszą pracę - bez weekendów, dobrze płatną i rozwijającą. Najlepiej biurową i nie związaną z bezpośrednią obsługą klienta.
Moja obecna praca nie jest moją wymarzoną, ale na razie mi starcza - pozwala mi się utrzymać i jest stabilna. Jednak po skończeniu studiów chcę szukać czegoś lepszego. Mam nadzieję, że to już będzie ta "praca moich marzeń". :) Jest z nią taki problem, że nie mogę być pewna, czy praca biurowa o której marzę, zwłaszcza w firmie współpracującej z zagranicą lub w charakterze recepcjonistki okażę się czymś nie dla mnie. Ale czas pokaże. :)

8. Zwalczę narzekanie.
Narzekanie to wada, która towarzyszy mi od zawsze. Liczę się z tym, że od razu nie pozbędę się jej całkowicie, albo właściwie nigdy, ale chcę ograniczyć narzekanie. Zaliczę punkt, jeśli bardzo często będę starała się pracować nad tym i chociaż w minimalnym stopniu uda mi się zmniejszyć częstotliwość marudzenia. :)

9. Będę lepiej wykorzystywać czas.
Zbyt dużo czasu marnuję na internet i bezczynność. Codziennie spędzam co najmniej 40 minut w autobusie dojeżdżając do pracy i z powrotem, ostatnio poświęcałam go na czytanie książek. Dodatkowo chcę częściej oglądać filmy motywacyjne. W domu chcę skupić się przede wszystkim na pisaniu magisterki i obowiązki domowe, bo ostatnio je zaniedbałam. Wolny czas chcę w większym stopniu poświęcić na dbanie o siebie - zabiegi na urodę, więcej ruchu, więcej spaceru i czasu dla chłopaka (szczególnie po uporaniu się z magisterką :)).

10. Będę oszczędzać i zbiorę na wakacje m.in. 500 zł.
Z oszczędzaniem nadal mam problem, ale w tym roku naprawdę chcę je mądrzej wydawać i więcej oszczędzać. Zbieranie na wakacje to dobry pomysł. :)

Część tych zadań już kiedyś napisałam sobie na kartce, a część teraz dopisałam na szybko. Czuję jednak jakiś niedosyt, więc być może z czasem coś zmienię lub dopiszę.

Tymczasem, życzę Wam szczęśliwego Nowego Roku i powodzenia z Waszymi postanowieniami :)

edit. 06.01: dodałam 3 ostatnie postanowienia i opisy do postanowień.:)

niedziela, 1 października 2017

Postanowienia na październik 2017.

 [zdjęcie: http://www.mojpieknyogrod.pl/kalendarz-ogrodnika/pazdziernik]

Powrót. Pisząc poprzedni post nie byłam pewna, czy w najliższym czasie pojawi się następny. Jednak zdecydowałam się na powrót do walki o wypełnienie jak największej ilości postanowień, które zrobiłam na początku roku. Do końca roku zostały trzy mesiące. To mało i jednocześnie dużo. Nie wiem, czy uda mi się wypełnić wszystkie zadania (raczej nie, zwłaszcza te, które zakładały robienie czegoś regularnie, ponieważ olewałam je przez kilka miesięcy), ale wiem, że warto zmierzyć się chociaż z kilkoma postanowieniami. Chodzi przecież o mój rozwój. To powinno być dla mnie najważniejsze.

Stwierdziłam, że wrócę do comiesięcznych list z postanowieniami i rozliczaniem się z nich na koniec miesiąca. Dlatego też postanawiam, że w październiku :

1. Codziennie będę robiła poranną gimnastykę
Jest to chyba jedno z najłatwiejszych postanowień. Owszem, czasami zapominam o tym, albo celowo z lenistwa rezygnuję, ale wiem, jak kilka ćwiczeń przed pracą pomaga mi na ból kręgosłupa i poranny "rozruch".

2. Do końca miesiąca przeczytam co najmniej jedną książkę
Ostatnio zaczęłam czytać "Grobowiec cesarza", której autorem jest Steve Berry. Idzie mi dość opornie, ale mimo, że ten rodzaj książek jest zupełnie nie w moim stylu, to jest dość ciekawa, więc postanowiłam, że właśnie dlatego przeczytam ją do końca.

3. Będę przykładną kurą domową :)
Kiedy wracam zmęczona z pracy, czasami odpuszczę sobie umycie naczyń przez jeden dzień, albo zwlekam z wytarciem kurzy. Nie mówiąc o oknach, które już trochę zaczynają straszyć i nie mogę zabrać się za ich umycie. Dlatego od tego miesiąca będę regularnie sprzątać i jeszcze w tym tygodniu, jeśli pogoda pozwoli, umyję okna. :)

4. Oddam krew
Przez cały rok zbieram się do pójścia do punktu krwiodawstwa, ale coś nie mogę dotrzeć. Nie jest to spowodowane moim lenistwem lub lękiem, ale najzwyczajniej brakiem możliwości: czasowych lub też zdrowotnych. Jednak wygląda na to, że w najbliższą sobotę nic nie powinno mi stanąć na przeszkodzie, żeby wreszcie zdecydować się oddać krew po raz pierwszy. :)

5. Będę uczyła się angielskiego
Mimo, że wiem, jak bardzo ważny jest ten język dla mojej kariery zawodowej i rozumiem, że jego słaba znajomość dzieli mnie od znalezienia lepszej pracy, nie potrafię sama się zebrać do nauki. Postaram się do końca miesiąca przypomnieć sobie podstawowe czasy i 2-3 razy w tygodniu będę uczyła się przez min. 15 minut.

6. Napiszę jedno opowiadanie
Właściwie, skończę to, które zaczęłam pisać ostatnio w pociągu. Nie mając laptopa ani kartek, zaczęłam pisać historię w notatniku w telefonie. Szkoda było zmarnować tę niespodziewaną wenę. :)

To wszystko. Nie chcę za dużo wytyczać sobie tych zadań, bo prawdopodobnie tych kilka punktów nie będzie mi łatwo wykonać.
Trzymajcie kciuki! :)

A jak Wasze postanowienia noworoczne? Pamiętacie jeszcze o nich? :)

wtorek, 19 września 2017

Samomotywacja

Nie było mnie na blogu baaaardzo długo. Ostatni post był w lutym, czyli znikłam na ponad pół roku. Powodem był częściowo brak czasu, a przede wszystkim prawie całkowite porzucenie moich postanowień. Nie ukrywam, że z tego powodu trochę gryzło mnie sumienie. Cały czas w głowie tkwi mi przeświadczenie, że powinnam robić cokolwiek, żeby pracować nad sobą, ale czuję pewnego rodzaju bezsilność. Bo albo brakuje mi sił po pracy, albo po prostu samozaparcia. 

Najbardziej szkoda mi, że zmarnowałam wakacje. Nie wykorzystałam czasu, kiedy były ciepło i słonecznie, a więc chęć do działania powinna być większa niż zimą, a przede wszystkim, powinnam być mniej zajęta, bo wolna od zajęć na uczelni. Od października znowu zaczną mi się zjazdy, egzaminy a później pisanie magisterki. Nie mam pojęcia, jak pogodzę te obowiązki z wypełnianiem postawionych sobie zadań, ale spróbuję. Nie mówię, że na pewno mi się uda, ale też nie twierdzę, że się nie uda. Nic nie tracę, a z pewnością warto spróbować. :)

Na mojej liście jest dość sporo postanowień, więc stwierdziłam, że w ramach powrotu do ich wypełniania, na początku skupię się na kilku, które są dla mnie najważniejsze.

1. Codziennie będę robić gimnastykę poranną, a co najmniej 2-3 razy w tygodniu zrobię ćwiczenia na kręgosłup. Ostatnio chwaliłam się, że poranna gimnastyka weszła mi w nawyk, ale nawet to zaprzepaściłam i zrezygnowałam z tych ćwiczeń, mimo, że przynosiły sporą ulgę dla mojego kręgosłupa. Teraz spróbuję na nowo wstawać 5-10min. wcześniej i robić tę gimnastykę. Dla własnego dobra. :)

2. 1-2 razy w tygodniu poświęcę co najmniej 15 minut na agielski - mówienie, tłumaczenie tekstów, ewentualnie oglądanie jakichś krótkich filmów o gramatyce angielskiej.

3. Do końca września przeczytam jedną książkę. Pochwalę się, że udało mi się w tym roku przeczytać "aż" 2. Do wykonania postanowienia noworocznego zostały mi jeszcze co najmniej 3 pozycje do przebrnięcia. Może się uda. :)

4. Skupię się na pracy nad swoim charakterem i podejściem do życia. Poćwiczę asertywność, zdecydowanie. Nie zrobiłam w tej kwestii dużych postępów, ale od pewnego czasu zauważam nieznaczną poprawę. Praca z klientami czasami zmusza mnie nawet do bycia niemiłą i stanowczą, o co wcześniej bym siebie nie podejrzewała. :)

To na tyle. Postaram się za jakiś czas napisać ponownie i zdać relacje z rezultatów. :) Tymczasem, idę spać, żeby zebrać siły na zmierzenie się z moimi postanowieniami. :)

poniedziałek, 13 lutego 2017

Nawyki



Czuję, że tracę serce do tego bloga. Czy również do moich postanowień? Trochę. Ale ostatnio zaobserwowałam u siebie ciekawą rzecz, którą chciałam się z Wami podzielić. :)

Część moich postanowień zakłada systematyczne realizowanie konkretnych zadań, jest to m.in. poranna codzienna gimnastyka, treningi i nauka angielskiego. Już w zeszłym roku praktykowałam zapisywanie każdego zaliczonego dnia w notatkach na tapecie laptopa, żeby mieć wgląd w to, jak idzie mi wywiązywanie się z zadania. Pełniło to też funkcję motywacyjną. :) W tym roku również zaczęłam prowadzić takie notatki, ale już od bardzo dawna nic nie zapisałam w żadnej z "tabelek". W dwóch przypadkach jest to spowodowane ociąganiem się z treningami i nauką języka, ale jeśli chodzi o poranną gimnastykę, sama nie wiem, dlaczego przestałam spisywać zaliczone dni. Z lenistwa, z zapomnienia, czy być może z braku potrzeby? Uświadomiłam sobie, że mimo nie prowadzenia zapisów, każdego dnia wstaję pięć minut wcześniej i robię krótkie rozciągane. Ostatnio byłam sama zaskoczona, kiedy chora siedziałam w domu i przypomniało mi się przy śniadaniu, że nie zrobiłam gimnastyki. Oznacza to, że ta jedna rzecz weszła mi w nawyk. :) To mój mały sukces. :)

Czasami chcielibyśmy wszystko robić na raz, oczekujemy ogromnych efektów we wszystkich naszych przedsięwzięciach. Ale robienie małych kroków też jest dobrym rozwiązaniem. :)

Jednak nie oznacza to, że chcę tłumaczyć mojego olewania innych postanowień. Muszę się poprawić :) Ostatnio mam spadek motywacji: najpierw przez zmęczenie po pracy, a teraz przez chorobę, która mnie dopadła. Teraz też może nie być łatwo, bo mam naukę do egzaminów. Ale mam jeszcze ponad dziesięć miesięcy, żeby doprowadzić się do porządku i osiągnąć to, co sobie postanowiłam. Mam nadzieję, że szybko nadejdzie wiosna, a razem z nią dużo motywacji i energii. :) 

Teraz mam jakiś spadek energii. Szczególnie ten tydzień zaczął się takim "niżem" energii i nastroju, bo do jutra siedzę w domu bez pracy, cały tydzień jestem sama, bo chłopak w delegacji (co oznacza też samotne Walentynki), a w dodatku zupełnie się nie wyspałam. Na szczęście za oknem trochę się rozchmurzyło (przez co w mieszkaniu rozjaśniło) i koleżanka ma mnie odwiedzić za dwie godziny, więc może przeżyję jakoś ten dzień. :) 

wtorek, 24 stycznia 2017

Szukaj inspiracji!



Aktualnie przeżywam kryzys motywacji i brak mocy. Najpierw było to spowodowane małą ilością czasu i nauką do egzaminu, teraz trudnościami ze znalezieniem w sobie energii po pracy. Czuję, że marnotrawię czas, przesiadując większość wolnego czasu (czyli przed i po pracy) w Internecie, ale mam też świadomość tego, że dawno tego nie robiłam, wręcz potrzebowałam tego w jakimś stopniu. Taki mały reset. Z jednej strony, mam wyrzuty sumienia, że na prawie dwa tygodnia porzuciłam ćwiczenia na kręgosłup, naukę angielskiego i wszelkie próby zrobienia czegoś pożytecznego ze swoim życiem. To jest nawet trochę "niebezpiecznie", bo może skutkować porzuceniem tego wszystkie na zbyt długi czas. Ale jestem pozytywnej myśli! Staram się skorzystać jak najwięcej z tych chwil beztroskiego nicnierobienia i marnowania czasu. Ale obiecuję sobie najpóźniej od poniedziałku zmobilizować sto procent swoich sił i na nowo walczyć o lepszą siebie. :) Chociaż postanowiłam sobie, że już dzisiaj zrobię cokolwiek - trening kręgosłupa i angielski lub czytanie poradnika psychologicznego. :)

Ale do czego zmierzam... jak widać, zapał i motywację można szybko stracić. Jednak też wcale nie tak trudno na nowo ją odzyskać. Widzę po sobie, że proste rzeczy potrafią naładować mnie energią i determinacją do działania. Czasami wystarczy spotkanie/ wysłuchanie (na żywo, albo też w Internecie) inspirującej osoby, obejrzenie filmu z bohaterem o silnym charakterze, zdjęcie szczupłej, wysportowanej sylwetki, albo energetyczna muzyka. :) Takie małe impulsy dostajemy za darmo,  a dają dużego kopa, więc grzechem jest nie skorzystać z nich. :) Do tego, ciągle mieć przed oczami cele, do których chcemy dążyć oraz powód, dla których chcemy to zrobić - i sukces murowany. :)

Dla mnie ostatnio taką inspiracją był film "Sara". Chyba ponad tydzień chodziłam naładowana pozytywną energią do zmieniania wszystkiego na lepsze. :) W pracy dzisiaj roznosiła mnie energia jak słyszałam muzykę, aż musiałam się powstrzymywać, żeby nie tańczyć w sklepie. :) Teraz też trafiłam na playlistę, przy której nogi i ramiona same się ruszają w rytm muzyki i aż mnie ciągnie do zrobienia treningu. :)


Na zakończenie powiem tylko - korzystajmy z tego, co dostajemy za darmo, tak po prostu! I przeobrażajmy to w coś pożytecznego. :)

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Postanowienia na 2017

1. Przeczytam więcej książek, niż w 2016, czyli co najmniej 5.


To niska poprzeczka, ale pewnie nawet sześć książek może być mi trudno przeczytać. Po pierwsze, przez problem z motywacją, a po drugie przez magisterkę, którą będę musiała się zająć jeszcze w tym roku.

2. Będę mniej narzekać, bardziej wyluzuję i będę większą optymistką :)


To raczej też nie będzie łatwe, ale wiem, że warto powalczyć o zmiany w tym zakresie. :) Zdaję sobie sprawę, że moja narzekająca i trochę sztywna natura potrafi wkurzać ludzi. Zwłaszcza mojego chłopaka... :)



3. Popracuję nad sobą: polepszę swój wizerunek, zwiększę pewność siebie, będę ćwiczyć dykcję.



To kontynuacja postanowienia z poprzedniego roku. Ale trochę je rozszerzyłam i rozbiłam na kilka punktów. ;)



4. Zacznę lepiej organizować swój czas.




Mniej czasu będę poświęcała na Internet, a więcej na czytanie wartościowych materiałów i książek, zwiększę tempo, żeby wyrabiać się z domowymi obowiązkami.


5. Napiszę co najmniej dwa krótkie opowiadania na co najmniej 10 str A4.

W 2016 roku zamierzyłam sobie napisać 3 opowiadania na co najmniej 30 stron. Nie udało mi się napisać żadnego, więc w tym roku obniżyłam trudność. :)

6. Co najmniej raz oddam krew.


Od dawna planuję oddać krew, ale często nie było sprzyjających ku temu warunków. Dużo ludzi uważa to za zły pomysł, bo twierdzi, że padnę, ale w tej kwestii jestem uparta i wiem, że pójdę chociaż raz. Jeszcze w tym roku. :)



7. Będę ćwiczyć języki (angielski 2-3 razy w tygodniu, oglądanie filmów po hiszpańsku, przypominanie sobie niemieckiego)




8. Więcej ruchu 


Poranna gimnastyka (codziennie, ale usprawiedliwiają mnie sytuacje, kiedy jestem poza domem i zapomnę), będę częściej chodzić na spacery 40-60minutowe, zacznę ćwiczyć 2-3 razy tygodniowo na kręgosłup co najmniej 10-15 min., co najmniej raz w tygodniu będę robiła cardio albo siłowe ćwiczenia.


To chyba najtrudniejsze zadanie, ale musi mi się udać. :) Zwłaszcza, że te 2-3 treningi na kręgosłup w tygodniu to nie dużo, jak na mój problem z kręgosłupem. Ostatnio, po powrocie z pracy, krótkie ćwiczenia na tę część ciała nie są dla mnie niczym przymusowym, wręcz zbawieniem. Więc z tym nie powinnam mieć kłopotu. Z ćwiczeniami wysiłkowymi raz w tygodniu też muszę sobie poradzić. :)

9. Zacznę oszczędzać i mądrzej wydawać pieniądze

Jeśli uda mi się zrealizować to postanowienie, to mój portfel zyska na tym. :) Są etapy, kiedy zwracam uwagę na to, ile i na co wydaję, ale są etapy, kiedy wydaję kasę na mniej potrzebne rzeczy. Więc teraz muszę wziąć się za siebie i zacząć oszczędzać. :)


Życzcie mi powodzenia z tymi postanowieniami, żeby poszło mi lepiej, niż w 2016 roku. :) Trzymam kciuki również za Was. :)