piątek, 30 grudnia 2016

Wielkie podsumowanie - rozliczanka całoroczna




Nie chcę przedłużać, rozpisując efekty postanowień na grudzień, więc w skrócie napiszę jak mi poszło :)

Na 5 postanowień udało mi się wywiązać z trzech. Mogło być niby gorzej, ale i tak ten wynik mnie nie zadowala. Wyłożyłam się na przeczytaniu książki (po pierwsze, ta, którą zaczęłam czytać była bardzo nudna, a po drugie zawsze przeznaczałam czas na coś innego, niż czytanie :)) i na treningu raz w tygodniu (w jednym tygodniu niestety odpuściłam sobie).

Teraz przechodzę do sedna sprawy, czyli podsumowania tego, jak poszło mi z postanowieniami noworocznymi. 
Przypomnę, że bloga zaczęłam prowadzić od lutego (chociaż lista postanowień powstała już w styczniu) i początkowo znajdował się on pod adresem www.rozliczanka.blog.pl.

Moja lista postanowień tak wyglądała:

1. Zacząć uprawiać jakiś sport co najmniej 3-4 razy w tygodniu (np Zumba, bieganie, ćwiczenia w domu na mięśnie, interwałowe)
Hm... można uznać, że się starałam i po każdym moim pofolgowaniu sobie, wracałam do ćwiczeń, ale na pewno nie wykonywałam ich trzy, a tym bardziej cztery razy w tygodniu. Poza tym, w postanowieniu miałam na myśli regularne ćwiczenie, a tego nie udało mi się zrobić. Więc: niezaliczone

2. Ćwiczyć języki, szczególnie angielski
Właściwie tylko angielskim się zajmowałam, o niemieckim i hiszpańskim zapomniałam. Szło mi raz lepiej, raz gorzej, ale jednak w jakimś stopniu udawało mi się być konsekwentną i przez większość czasu chociaż trochę uwagi poświęcać temu językowi. Wadą tego postanowienia jest to, że nie określiłam, jak często mam ćwiczyć języki, ani czego dokładnie chcę się nauczyć, więc też trudno mi ocenić efekt wykonania zadania. Ale obiektywnie oceniam, że w każdym miesiącu próbowałam chociaż trochę czasu poświęcić na naukę,więc: zaliczone.

3. Znaleźć pracę
Z perspektywy czasu widzę, że to było dziwne postanowienie, zwłaszcza sposób, w jaki je sformułowałam. Tworzyłam je, kiedy po powrocie z Niemiec przez ponad miesiąc szukałam pracy, co przynosiło marne efekty. W marcu wreszcie znalazłam pracę, ale zrezygnowałam z niej przed przeprowadzką do nowego miasta, w którym z tą pracą było różnie. Ale obecnie mam pracę, więc: zaliczone. 

4. Ćwiczyć jazdę samochodem
Kolejne dziwne, dość słabo sprecyzowane postanowienie. Przez ponad pięć miesięcy prawie codziennie prowadziłam samochód, a teraz od czterech miesięcy nie siedziałam za kółkiem ani razu, więc jak to potraktować? Powiedzmy, że zaliczone. :)

5. Przeczytać co najmniej 30 książek
Absolutnie niezaliczone! Niestety... Bo przeczytałam tylko 5. Wstyd i hańba. Ale skupiając się na pozytywach - równie dobrze mogłabym w ogóle tym się nie przejąć i nie przeczytać żadnej. :)

6. Pracować nad sobą: nad swoimi umiejętnościami, wizerunkiem i psychiką
To również trudno rozstrzygnąć. Zwłaszcza, że przez długi czas w ogóle nie zabierałam się za ten punkt listy. Jedynie na początku skupiałam się na rozwijaniu jakichś tam umiejętności. Od jakiegoś czasu przywiązywałam większą wagę do zgłębiania wiedzy na temat motywacji, walki ze swoimi wadami, itp. Ale nie udało mi się osiągnąć żadnych większych efektów. Jednak pójdę sobie na rękę, korzystając z wadliwego sformułowania zadania i w nagrodę za podjęcie wyzwania, przyznam sobie zaliczone. 

7. Napisać trzy krótkie opowiadania na co najmniej 30 str. A4
Niezaliczone. Zaczęłam coś pisać, ale szlag trafił mój dysk i wszystko przepadło. Chociaż i tak, to było zaledwie kilka stron.

8. Wybrać się na koncert happysad
Zaliczone! Głównie dzięki mojemu chłopakowi, który również lubi ten zespół i już w pierwszym miesiącu naszej znajomości obiecał mi, że mnie zabierze na ich koncert. Słowa dotrzymał (mówi nawet, że chce jeszcze kiedyś iść na kolejny ze mną :)), więc zaliczone.

9. Sprawić, żeby ten rok był lepszy, ciekawszy, bardziej wartościowy.
Zaliczone. :) Ten rok z pewnością był pełen nowych dla mnie rzeczy. Jego końcówka może była mniej przyjemna, ale całość jak najbardziej udana. Głównie za sprawą takiego jednego pana i wspólnej przeprowadzki do większego miasta, o którym zawsze marzyłam. Czy wartościowy? Myślę, że tak. Chyba jeszcze nigdy, z tak dużą częstotliwością nie myślałam o tym, żeby robić coś ponad "normę". Czasami było trudno się zmobilizować, ale świadomość, ze robię coś "więcej", coś dla siebie sprawiała, że lepiej się czułam.

10. Pisać wpisy na tym blogu aż do grudnia, co najmniej raz na miesiąc.

Zaliczone!!! :) Szczerze, to nie sądziłam, że wytrwam. Ale udało się. :) 

Podsumowanie: 7/10  
Wprawdzie, nie wywiązałam się ze wszystkich postanowień, ale z perspektywy całego roku sądzę, ze to nie taki zły wynik. :) Zwłaszcza, że chyba nigdy nie robiłam takich typowych postanowień noworocznych, a tym bardziej nigdy nie zabierałam się za ich realizowanie. Muszę jeszcze ostatecznie przemyśleć moje postanowienia na 2017 rok, żeby w następnym roku móc lepiej wypełnić te wyzwania. 

A co Wy o tym myślicie? Może jakieś zadanie niesłusznie sobie zaliczyłam? Nie krępujcie się, chcę usłyszeć Wasze opinie. :)

Postanowienia postaram się dodać pierwszego stycznia, jak już wytrzeźwieję. :)

Tymczasem, życzę Wam wiele dobra, dużo szczęśliwych momentów i jeszcze więcej motywacji w dążeniu do celów w Nowym Roku. :) 

2 komentarze:

  1. Jest bardzo dobrze!
    Może z książkami nie wyszło, ale to tylko znaczyło, że lepiej spędzałaś ten czas!

    Oby 2017 był jeszcze lepszy. Trzymaj się! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy lepiej... ale może w następnym roku będzie mi łatwiej poświęcać czas na wartościowsze rzeczy, niż np Internet :)

    OdpowiedzUsuń