Czuję, że tracę serce do tego bloga. Czy również do moich postanowień? Trochę. Ale ostatnio zaobserwowałam u siebie ciekawą rzecz, którą chciałam się z Wami podzielić. :)
Część moich postanowień zakłada systematyczne realizowanie konkretnych zadań, jest to m.in. poranna codzienna gimnastyka, treningi i nauka angielskiego. Już w zeszłym roku praktykowałam zapisywanie każdego zaliczonego dnia w notatkach na tapecie laptopa, żeby mieć wgląd w to, jak idzie mi wywiązywanie się z zadania. Pełniło to też funkcję motywacyjną. :) W tym roku również zaczęłam prowadzić takie notatki, ale już od bardzo dawna nic nie zapisałam w żadnej z "tabelek". W dwóch przypadkach jest to spowodowane ociąganiem się z treningami i nauką języka, ale jeśli chodzi o poranną gimnastykę, sama nie wiem, dlaczego przestałam spisywać zaliczone dni. Z lenistwa, z zapomnienia, czy być może z braku potrzeby? Uświadomiłam sobie, że mimo nie prowadzenia zapisów, każdego dnia wstaję pięć minut wcześniej i robię krótkie rozciągane. Ostatnio byłam sama zaskoczona, kiedy chora siedziałam w domu i przypomniało mi się przy śniadaniu, że nie zrobiłam gimnastyki. Oznacza to, że ta jedna rzecz weszła mi w nawyk. :) To mój mały sukces. :)
Czasami chcielibyśmy wszystko robić na raz, oczekujemy ogromnych efektów we wszystkich naszych przedsięwzięciach. Ale robienie małych kroków też jest dobrym rozwiązaniem. :)
Jednak nie oznacza to, że chcę tłumaczyć mojego olewania innych postanowień. Muszę się poprawić :) Ostatnio mam spadek motywacji: najpierw przez zmęczenie po pracy, a teraz przez chorobę, która mnie dopadła. Teraz też może nie być łatwo, bo mam naukę do egzaminów. Ale mam jeszcze ponad dziesięć miesięcy, żeby doprowadzić się do porządku i osiągnąć to, co sobie postanowiłam. Mam nadzieję, że szybko nadejdzie wiosna, a razem z nią dużo motywacji i energii. :)
Teraz mam jakiś spadek energii. Szczególnie ten tydzień zaczął się takim "niżem" energii i nastroju, bo do jutra siedzę w domu bez pracy, cały tydzień jestem sama, bo chłopak w delegacji (co oznacza też samotne Walentynki), a w dodatku zupełnie się nie wyspałam. Na szczęście za oknem trochę się rozchmurzyło (przez co w mieszkaniu rozjaśniło) i koleżanka ma mnie odwiedzić za dwie godziny, więc może przeżyję jakoś ten dzień. :)
Hah! Niestety czasami spadki motywacji po prostu są. Nie da się chyba być cały czas tak zmotywowanym i gotowym do działania. Według mnie to nierealne :) .
OdpowiedzUsuńMoże Twoje nowe nawyki wyparły "stare" (czyt. blog i notowanie ćwiczeń)?
Bardzo fajną masz tabliczkę (po prawej stronie) z postanowieniami. Podoba mi się :) .
W sumie wcześniej tak na to nie spojrzałam, z tym wyparciem starych nawyków. Może jeśli chodzi o samo pisanie bloga, to trudno pisać tu o nawyku, bo niestety nie robiłam tego zbyt często, ale z tym notowaniem możesz mieć racje. :)
OdpowiedzUsuńAle teraz biorę się w garść. Zamiast notatek na pulpicie (do których niestety każdy mógł zajrzeć), zrobiłam zeszyt, w którym spisałam wszystkie zadania jakie chcę wykonywać (te z postanowień noworocznych, ale też jeszcze inne). Może to uda mi się bardziej sumiennie wywiązywać z postanowień i nabrać nowych nawyków :)
Dzięki. Właściwie od bardzo dawna jest ta tabliczka, ale wcześniej była bardziej na dole. Usunęłam postanowienia miesięczne i na ich miejsce powędrowały noworoczne:)
Mam nadzieję, że będzie dobrze, a motywacja niebawem przyjdzie. Powodzenia życzę. Pozdrawiam :) foch4ever.blog.pl
OdpowiedzUsuńI świetnie, że codziennie robisz gimnastykę! Podobno gimnastyka jest pierwszym krokiem do zaczęcia systematycznie ćwiczyć :) Ja szczerze mówiąc trochę pominęłam gimnastykę, ale ostatnio ćwiczę parę razy w tygodniu i jestem z siebie nawet zadowolona.
OdpowiedzUsuńA
Eeej! Rozliczanka, gdzie Twoja rozliczanka marcowa? :(
OdpowiedzUsuńOpuściłam się w blogowaniu :) w postanowieniach, częściowo też. poza tym, w tym roku raczej nie chciałam robić comiesięcznych rozliczanek.
UsuńI nie wiedziałam, że jednak pojawiasz się jeszcze na blogu :)
I zmieniłeś hasło na blogu? Bo nie mogę wejść, wpisując to, które podałeś :)